piątek, 14 lutego 2014

Coś się kończy, a coś zaczyna...

Kończą się ferie. Za dwa dni nastanie poniedziałek, więc będzie czas najwyższy wrócić do szkoły. Wiele osób się cieszyło jak zaczynały się, ale nie ja. Coś się we mnie stało? Może jakoś wydoroślałam, zmieniłam tok myślenia? Nie wiem... Będąc młodsza tylko czekałam na ten zimowy okres odpoczynku, bo przecież nie chodzi się do szkoły, nie trzeba się uczyć, itp, itd... W teraźniejszości dla mnie to oznacza kilka dni nudy, głównie miedzy innymi przez miejsce zamieszkania i przeszkody prywatne.  Jakoś w tym roku nie poczułam tych ferii - brak śniegu = brak spędzania długich chwil na fotografowaniu przyrody w zimowej pokrywie. Jednakże to nie jest równoznaczne z tym, że panowała totalna nuda. Zrobiłam to co zaplanowałam - musiałam pozałatwiać kilka spraw, zaliczyć dentystę, no i co najważniejsze zdałam prawko! Mój czas wolny był w jakiś sposób zaplanowany, aby zapobiec dennym chwilom.  Pojmała mnie pasja gotowania. Pewnego dnia, aż do tego stopnia, że zrobiłam kolorowe pierogi, mające nawet kształt cukierka i dość nietypowe nadzienie. Ciasto pierogowe ze szpinakiem lub barwione koncentratem pomidorowym nie jest często spotykane. Podobnie jest z farszem z twarogu i czosnku, a tym bardziej z czekoladą. Hmm... pychota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz