
Z
jakiś rok, 2 lata temu, pewnego, deszczowego wieczoru bardzo mi się
nudziło. Podeszłam do okna i oglądałam kropelki deszczu, w których
cudownie odbija się światło z pobliskiej latarni. Spodobały mi się one
tak bardzo, że postanowiłam uchwycić ich urok na zdjęciu. Bez żadnej
chwili zastanowienia chwyciłam za aparat i zaczęłam pstrykać fotki. Z
początku mi się to nie udawało zrealizować mojego planu. Zdjęcia
wychodziły jakieś rozmazane lub całkowicie czarne. Nieustannie grzebałam
w ustawieniach aparatu, dążąc do czegoś konkretnego, co pozwoli zrobić
mi choć jedno zdjęcie przedstawiającego kropelki deszczu, na szybie w
moim pokoju. W końcu trafiłam na nieoczekiwany efekt, który wywołał się u
mnie dzięki trzęsącym się ze zmęczenia rękom. Bardzo mi się to
spodobało, więc zaczęłam mini machać zdobywając przeróżne świetlne
wzory. A poniższe zdjęcie ukazują efekty tamtego wieczoru.Uzyskałam to nie potrzebując nawet dłuższego czasu migawki, podobnie było z choinką ukazaną w poprzednim poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz