Jak pisałam, w którymś z wcześniejszych postów w tym miesiącu mam kilka 18'.
Jedną z imprez miałam w ostatnią sobotę (5.10.). Była to impreza z okazji 18' Dominiki Fili.
Były
osoby z Białcza, jak i osoby ze szkoły solenizantki. Wspomnę jeszcze,
że to było moje 1 spotkanie z Filunią od bardzo, bardzo dawna.
To
nie miejsce na opisywanie tego co tam się dokładniej działo, więc
informacje o tym tutaj się nie znajdą. Powiem tylko tyle, że mi się
podobało i to bardzo. Jak każdy powinien wiedzieć z własnego
doświadczenia na tego typu imprezach jest dużo alkoholu, potańcówki i
pełno śmiesznych, a za razem głupich sytuacji, a takowych na tej nie
zabrakło.
Nie mam jeszcze wszystkich zdjęć, dlatego wstawiam chociaż kilka.
środa, 9 października 2013
wtorek, 8 października 2013
"Październik - uroki jesieni"
Tydzień temu powitaliśmy październik. Jak wiadomo od
kilkanaście dni temu nadeszła jesień.
Jesień to piękna pora roku pod względem kolorów. Drzewa
zaczynają ubierać się w złoto, czerwienie, brązy i oranże. Liście tańczą na
wietrze, a wiatr delikatnie rozwiewa chmury na niebie kołysząc równocześnie
drzewa. Po czym upadają na ziemię układając barwny dywan. Różnokolorowe letnie
kwiaty zaczęły więdnąć oraz tracić swój barwny urok. Trawa nie jest już
zielona, robi się żółta. W lesie grzyby pomału zaczynają się kończyć. Mimo to
moim domu wciąż czuć intensywny zapach suszonych grzybów, przynoszonych przez
moich braci. Na polach jest już dawno po wykopkach ziemniaków. W sadzie, na
drzewach widnieje coraz mniej owoców. Tylko mała ilość dojrzałych jabłek i
gruszek widnieje na gałęziach drzew. Jeszcze troszkę a w powietrzu zaczną się
unosić białe, delikatne i jakże lekkie nitki babiego lata. Słońce po słonecznym
dniu zachodzi barwiąc horyzont na czerwono-różowo. Tylko siąść i oglądać taki
piękny zachód słońca. Chwilę później powietrze gęstnieje, pojawiają się gęste,
mleczne mgły. Jak widać na razie za oknami mamy "piękną, złotą, polską
jesień". Ale czy tak będzie do kalendarzowego końca tej pory roku?! W to
wątpię. Bo za pewne pogoda już nie długo skończy nas rozpieszczać i nastanie
typowy dla jesieni smutny, deszczowy, zapłakany świat. Ujrzymy łzy deszczu na
szybach, a wysoko na niebie ciemne, groźne, ponure, piętrzące się chmury.
Zacznie mocno wiać. W zapomnienie odeszły już długie, słoneczne dni i ciepłe
wieczory. Zrobiło się zimno. Rano wychodząc z domu musimy witać się z
temperaturą bliską 0. A
już niedługo przyjdą do nas przymrozki. Z szaf wyciągniemy cieplejsze
kurtki/płaszcze, swetry, dłonie przed zmarźnięciem będziemy ochraniać
rękawiczkami, szyje opatulać ciepłymi, długimi szalami, a na głowy nakładać
czapki.
Z tytułu jesiennego opisu przygotowałam dla was kilka fotek
wykonanych przeze mnie w ciągu kilku ostatnich dni.
piątek, 27 września 2013
"Idzie jesień, będzie psychicznie trudniej."
Dawno tutaj nie pisałam o tym co obecnie dzieje się w u mnie, więc trzeba nadrobić te zaległości, choć troszkę.
Hmmm... od czego by tu zacząć?! Może na wstępie powiem, że wrzesień minął mi w bardzo miłej atmosferze, z czego jestem zadowolona. Zostało jeszcze kilka dni, więc zobaczymy czy los sprawi, że będą one równie pozytywne jak dni, które już minęły. Wiadomo jak zawsze były niemiłe, drobne akcenty, ale nie ma co się przejmować drobnostkami i zaśmiecać sobie nie potrzebnie nimi głowę.
Zaczęły się pierwsze sprawdziany, odpowiedzi ustne, zgłaszanie całą klasą nieprzygotowania... xd Tak jak mówią "Uczeń bez 1, to nie uczeń", no, ale nie będę aż tak mocno brała przykładu z tego powiedzenia. Nim się obejrzę, a tu będzie grudzień, a w nim wystawianie ocen semestralnych. Dlatego trzeba się przyłożyć choć trochę, bo mam teraz strasznie krótki semestr. Nie chce się wiadomo, ale czasami
Wrzesień jest miesiącem, w którym rozpoczęło się coś, co kiedyś nie miało szansy się zacząć. To los decyduje o tym, kto pojawi się w naszym życiu, ale to serce decyduje, kto w nim zostaje na dłużej. Tak właśnie było w moim przypadku. To właśnie los sprawił, że pewna osoba po raz kolejny pojawiła się w moim życiu. Nie wiem czy jest w tym wszystkim sens, ale pewnie jest.
Sama już nie wiem, dlaczego tak bardzo chcę aby był... lecz nie wiem czy dam radę temu wszystkiemu podołać. Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że nie ma szans już dla tej znajomości. Pogodziłam się z dawnymi niespełnionymi marzeniami, uczuciami, dlatego za bardzo boli myślenie o przeszłości. Czuję, że przeszłość wróciła, i że pomału zaczynam ją mieszać z teraźniejszością. Dzięki temu uczuciu mam huragan myśli w głowie. Miewam momenty, w których przytuliłabym go przez internet, a nieraz coś zupełnie odwrotnego, lecz niestety nie ma takiej możliwości. Dzielą nas setki, a nawet tysiące kilometrów. Przez co wolę nie robić sobie nadziei. Będzie to będzie, nie to nie. Należę do ludzi, którzy szybko się przywiązują. Więc muszę uważać na słowa, gesty i te sprawy. Czasami zbyt szybko wierzę w obietnice, które jakiś okres później ukazują swoją prawdziwą wartość - są puste, bez pokrycia. Boję się zamydlenia oczu uczuciami z przed lat. Zresztą co ma być to będzie. Najbardziej człowiek uczy się na własnych błędach i wyciąga z tego konsekwencje, dostając od życia kolejną lekcję. Zawsze wszystko zaczyna się psuć, gdy dochodzimy do wniosku, że jesteśmy szczęśliwi. Mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie.
Październik zapowiada się bardzo ciekawie. Będę bawiła się na 2 18', Filuni i Oli. Aż chce się śpiewać:
Hmmm... od czego by tu zacząć?! Może na wstępie powiem, że wrzesień minął mi w bardzo miłej atmosferze, z czego jestem zadowolona. Zostało jeszcze kilka dni, więc zobaczymy czy los sprawi, że będą one równie pozytywne jak dni, które już minęły. Wiadomo jak zawsze były niemiłe, drobne akcenty, ale nie ma co się przejmować drobnostkami i zaśmiecać sobie nie potrzebnie nimi głowę.
Zaczęły się pierwsze sprawdziany, odpowiedzi ustne, zgłaszanie całą klasą nieprzygotowania... xd Tak jak mówią "Uczeń bez 1, to nie uczeń", no, ale nie będę aż tak mocno brała przykładu z tego powiedzenia. Nim się obejrzę, a tu będzie grudzień, a w nim wystawianie ocen semestralnych. Dlatego trzeba się przyłożyć choć trochę, bo mam teraz strasznie krótki semestr. Nie chce się wiadomo, ale czasami
Wrzesień jest miesiącem, w którym rozpoczęło się coś, co kiedyś nie miało szansy się zacząć. To los decyduje o tym, kto pojawi się w naszym życiu, ale to serce decyduje, kto w nim zostaje na dłużej. Tak właśnie było w moim przypadku. To właśnie los sprawił, że pewna osoba po raz kolejny pojawiła się w moim życiu. Nie wiem czy jest w tym wszystkim sens, ale pewnie jest.
Sama już nie wiem, dlaczego tak bardzo chcę aby był... lecz nie wiem czy dam radę temu wszystkiemu podołać. Jeszcze jakiś czas temu myślałam, że nie ma szans już dla tej znajomości. Pogodziłam się z dawnymi niespełnionymi marzeniami, uczuciami, dlatego za bardzo boli myślenie o przeszłości. Czuję, że przeszłość wróciła, i że pomału zaczynam ją mieszać z teraźniejszością. Dzięki temu uczuciu mam huragan myśli w głowie. Miewam momenty, w których przytuliłabym go przez internet, a nieraz coś zupełnie odwrotnego, lecz niestety nie ma takiej możliwości. Dzielą nas setki, a nawet tysiące kilometrów. Przez co wolę nie robić sobie nadziei. Będzie to będzie, nie to nie. Należę do ludzi, którzy szybko się przywiązują. Więc muszę uważać na słowa, gesty i te sprawy. Czasami zbyt szybko wierzę w obietnice, które jakiś okres później ukazują swoją prawdziwą wartość - są puste, bez pokrycia. Boję się zamydlenia oczu uczuciami z przed lat. Zresztą co ma być to będzie. Najbardziej człowiek uczy się na własnych błędach i wyciąga z tego konsekwencje, dostając od życia kolejną lekcję. Zawsze wszystko zaczyna się psuć, gdy dochodzimy do wniosku, że jesteśmy szczęśliwi. Mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie.
Październik zapowiada się bardzo ciekawie. Będę bawiła się na 2 18', Filuni i Oli. Aż chce się śpiewać:
Kto wie? Może życie październik mnie zaskoczy dzięki urodzinkom Danielci.
W październiku miało też być bardzo długo oczekiwane spotkanie, które z przyczyn prywatnych musiało zostać niestety odwołane i przeniesione na nieznany termin. A szkoda. ;C
:*
Subskrybuj:
Posty (Atom)