czwartek, 19 czerwca 2014

" Legenda o tysiącu żurawiach "

Cześć Kochani!
Pewnie większość z Was słyszała o wypadku Tomasza Kowalskiego, zwycięzcy IV edycji "Must Be The Music". 
http://www.gala.pl/upload/galleries/32/tomasz-kowalski-zostal-zwyciezca-4-32633_l.jpg

Ostatnio przeglądając Facebooka moją uwagę przykuł pewien post z nim związany. Czy ktoś z Was słyszał o akcji zorganizowanej przez zespół LemOn? Nie? 

https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/t1.0-9/10378222_662536630468434_5946754789664037668_n.jpg
https://scontent-a-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/t1.0-9/10401443_858511707509774_6404466152756516238_n.jpg
Bardzo lubię takie przedsięwzięcia.
Ta inicjatywa spodobała mi się do tego stopnia, że postanowiłam pomóc w osiągnięciu celu, do którego dąży Igor Herbut wraz z zespołem.  To tylko jedno zdjęcie, a może zdziałać tak wiele.  

Swoje zdjęcie dodam w jutrzejszym poście.

A Wy pomożecie? 

Na zachętę najnowsza piosenka LemOna - "AKE"







niedziela, 15 czerwca 2014

"Efekt motyla"



Jakiś czas temu obiecałam pokazać pewnym osobom Jak wygląda mój pokój. Hmmm... Tak naprawdę chodziło tutaj o pewien element,   który ozdabia jedną z moich ścian. Moja obietnica została złożona tak dawno, że nawet nie pamiętam kiedy to było. W raz ze zmianą dat z kalendarzu, zwiększała się liczba osób, którym miałam okazać ozdobę mojego pokoju. Trochę mi głupio, że robię to dopiero teraz… ale czasami na głowie miałam ważniejsze sprawy do załatwienia.

W październiku, tamtego roku, miałam długo oczekiwany generalny remont. Moje cztery kąty są bardzo małym pomieszczeniem. Na około 20m2,  tak naprawdę trudno w nim coś ciekawego zrobić, ale myślę że mi się to udało. W końcu spełniło się jedno z moich architektonicznych marzeń, związanych z czerwonymi „murami” pokoju. Biało-srebrne meble idealnie komponują się z krwistością ścian.

Mimo fajnego wyglądu kontrastujących ze sobą ścian z meblami czegoś mi w nim brakowało.
W przerwie Bożo Narodzeniowej znalazłam trochę wolnego by namalować na jednej z pustych ścian wielkiego dęba. Co prawda kredą, która do dziś się trochę rozmazuje, a do tego jest jeszcze nie skończone. Kto wie? Może na wakacje się poświęcę i dokończę je, malując je farbą.

 

Wielkie drzewo to nie jedyny element dekoracyjny mojego pokoju. Moją ścianę nad łóżkiem ozdabia ok. 300 motyli orgiami. Wykonaniem tej „papierkowej roboty” zajęłam się z nudów na ferie.Inspirację do tego pomysłu znalazłam na jednym z blogów z rękodziełami, a dokładniej na lubietworzyc.blogspot.com(klick) Spodobało mi się tak bardzo, że musiałam ten pomysł zrealizować.

Zrobienie pierwszego motyla origami było dla mnie bardzo trudne. Kolejne szły już bardzo szybko. Wykonanie wszystkiego było pracą, która potrzebuje cierpliwości i zręcznych rąk. Czasami sobie myślę, że właśnie do takich prac jestem stworzona, gdyż sprawiają mi one wielką radość i podekscytowanie, kiedy podobają się one innym.

Jakby ktoś chciał spróbować swoich sił, choćby w stworzeniu jednego takiego motylka, zapraszam do poprzedniego postu o tytule  " "Efekt motyla" - tutorial " (klick). Zawarłam w nim instrukcję wykonania go, krok po kroku. :)


"Efekt motyla" - tutorial.


Potrzebne materiały:
  • kwadrat wycięty z bloku rysunkowego (najbardziej optymalny rozmiar to: 9x9cm, choć można i użyć karteczek zarówno mniejszych, jak i większych. Wszystko to zależy od tego, jak dużego motylka chcemy otrzymać)


 
 Sposób wykonania:



Przygotowujemy kwadrat...
... składamy go na pół w poziomie,...
... po czym go rozkładamy...
... i ponownie składamy na pół, tyle że tym razem w pionie.
Następnie po raz kolejny rozkładamy nasz kwadrat,....
...składamy go po przekątnej najpierw z jednej strony,...
... znowu rozkładamy...
... i po raz drugi składamy go po przekątnej, lecz tym razem z drugiej strony.
Rozwijamy kartkę,...
Zwijamy kartkę w pół, a następnie składamy jedną połówkę kartki do środka aby powstał trójkąt.

Podobnie postępujemy z druga połówką. W rezultacie z całej kartki otrzymujemy trójkąt.
W dalszym przebiegu działań zginamy prawą krawędź trójkąta, kierując ją ku wierzchołkowi...
... i tę samą czynność wykonujemy na krawędzi lewej.
Dalej, odwracamy konstrukcję na drugą stronę i ustawiamy ją do góry nogami

Chwytamy za jego dolną część i kierujemy ją ku górze.
Odwracamy konstrukcję i delikatnie składamy ją w pół.
Chwytamy za "tułów", "odwłok" naszego motylka, skrzydełka delikatnie odchylamy mu skrzydełka, zaokrąglając je. 












Źródło inspiracji: (klick)

niedziela, 8 czerwca 2014

"Dzień jeden w roku - urodziny."


W piątek miałam urodziny. Z okazji takiego jednego dnia w roku, nie odbyło się bez życzeń. Była ich cała masa, za co gorąco dziękuję.

Nie dostałam żadnych prezentów. Związanego z tym powodem żalu nie mam do nikogo. Nie przywiązuję dużej wagi do prezentów. Dla mnie nie są one takie ważne. Tak na prawdę jakoś nie lubię dostawać prezentów, w szczególności tych drogich. Drobne, skromne gesty, oznaki pamięci z życzeniami mają dla mnie większą wartość niż rzecz materialna.

Wystarczyło mi, że mama ugotowała mi mój ulubiony obiad, brat kupił duże pudełko uwielbianych przeze mnie lodów, a dzisiaj wieczorkiem robimy sobie rodzinnego.

 Nie dostałam żadnych prezentów, ale za to sama sprawiłam go sobie kupując sobie klasyczne, czarne Conversy. To jest już moja druga para trampek z tej marki. Jestem bardzo zadowolona z wytrzymałości moich czerwonych trampek, którym leci już 3 rok chodzenia. Są trochę popękane, rozwalone. Wystarczy je trochę podkleić i pochodzę w nich jeszcze trochę. To jest właśnie największa zaleta butów kupionych w markowym sklepie. Są troszkę droższe niż z neta, ale mam pewność co do ich oryginalności, czy wytrzymałości. Z doświadczenia wiem, że trampki za 30zł, czy "oryginały" kupione na necie nie mają takiej wytrzymałości. 

piątek, 6 czerwca 2014

"Prezent z okazji oczekiwania dziecka"

Znowu dopadła mnie "faza" robienia rękodzieł. To chyba dlatego, że ostatnio często wracałam wspomnieniami do czasów gimnazjum, gdzie praktycznie co czwartek brałam udział w Kole Plastycznym.

Uwielbiam stawać sobie wyzwania. Dzięki temu pokonuję własne "słabości", ucząc się wytrwałości i cierpliwości. Przecież nic nie przychodzi nam tak szybko jak byśmy chcieli. Tak było od zawsze... staram się wykonać wszystko jak najbardziej dokładniej, najperfekcyjniej.Teraz widać tego duże efekty...

Po przyjściu do szkoły z praktyk, okazało się, że moja (i nie tylko moja, bo całej klasy) ulubiona nauczycielka jest w ciąży. Moja klasa w bardzo szybkim tempie doszła do wniosku, że obowiązkowo musimy kupić jej jakiś prezent. Bez chwili namyślenia zaproponowałam, że mogę wykonać jakąś kartkę z tej okazji. Ja, jak to ja... jak już wcześniej napisałam lubię rzucać sobie wyzwania. Dawno temu widziałam na jednym z blogów "pudełko-wózek', jak sobie tylko o nim przypomniałam, pomyślałam "Tak! to jest właśnie to!. Muszę to zrobić!", więc pomysł wykonania "laurki" poszedł na drugi plan. To przynajmniej jest o wiele bardziej oryginalne i mało spotykane na prezent, niż jakaś tam kartka.

Wykonanie tego cacka zajęło mi 3 dni, w sumie około 10 godz. Zrobienie szablonów poszło szybciutko, o wiele gorzej było z posklejaniem niektórych elementów. Warto było się trochę pomęczyć dla takiego rewelacyjnego efektu.

piątek, 23 maja 2014

"Wszystko co dobre, szybko się kończy!"

Jest bardzo ciepło, aż za gorąco. Jednak na nadmierną ilość deszczu również mogę ponarzekać. W kalendarzu maj, a mnie najwidoczniej złapała jakaś wirusówka. Z nosa leje się katar, do tego mam straszną chrypę, do tego stopnia, że chwilami nie mogę nic powiedzieć.

"Wszystko co dobre, szybko się kończy!" Tą sentencją podsumowuję swoje praktyki, które ukończyłam tydzień temu. Te półtora miesiąca czasu wolnego od szkoły minęło mi szybko niczym mrugnięcie okiem, czy pstryknięcie palcem. Od poniedziałku wróciłam do "gry" zwanej szkołą. Znów się zaczęło bardzo wczesne wstawanie, a za razem wracanie do domu późnym popołudniem. Znowu zacznie się ślęczenie w szkolnych ławkach spędzonych na często nudnych wykładach moich nauczycieli. Już nawet nie wspominam o kwestii licznych sprawdzianów z wiedzy, których teraz pewnie będzie nadmiar, co przed końcem roku jest sprawą oczywistą. Najgorszą sprawą w klasach jak grzeje słoneczko jest straszna duchota w klasach, brak powietrza i latająca po pomieszczeniu senna atmosfera. Nie ma zlituj, nie ma przebacz. Ale nie ma co tutaj robić długich wywodów. Przemęczę się jeszcze z miesiąc (co zleci bardzo szybciutko równie jak praktyki) i będę mogła cieszyć się kolejnym wolnym, czyli wakacjami.

W ostatnim tygodniu znowu postawiłam na odwiedziny. Tym razem kolejny raz padło na moje gimnazjum. Będąc wśród tłumu nieznanych mi twarzy, jako absolwentka czułam się troszkę nieswojo. Na szczęście uczęszcza tam jeszcze kilka znanych mi osób. Ale nie poszłam tak na długie rozmowy z osobami, które tak uczęszczają. Ze świetlicy i od p. Robikowskiego zabrałam kilka swoich "arcydzieł", które wykonałam będąc jeszcze uczennicą tejże szkoły. Niestety minęło kilka dobrych lat i część prac się zagubiło albo uległo destrukcji.



sobota, 10 maja 2014

"Majowo mi... "


Mamy maj, czyli wiosna w pełni.Oceniając ten miesiąc można śmiało powiedzieć, że pogoda nas nie rozpieszcza. Mamy krzyżówkę deszczu ze słoneczkiem.

5tydzień tydzień praktyk już za mną. Jeszcze tydzień i koniec tego dobrego. W sumie praktyki bardzo mi się podobają i kto wie może dostanę się na staż w Urzędzie w Witnicy. Bardzo bym chciała, więc bądźmy pomyślnej myśli.

Ostatnio znalazłam czas by odnowić pewne znajomości. Odwiedziny Justyny i Danieli dobrze mi zrobiły. Widziałam się, rozmawiałam jeszcze z kilkoma znajomymi z czasów gimnazjum. Trzeba robić częściej takie spotkania i nadrobić pewne sprawy, rozmowy. W sumie już niedługo będzie do tego okazja - jakiś czerwcowy festyn z Browaru. Potem wakacje, a wraz z nimi związany Woodstock. A tego roczna edycja zapowiada się bardzo ciekawie i apetycznie. 

U mnie w sumie jest dobrze. Uwielbiam kiedy moje myśli się spełniają.
Wiedziałam, że pewna sprawa będzie miała taki ok wydarzeń. Niektórzy ludzie mają w sobie zbyt dużo pychy i obłudy, że trudno im się przyznać do popełnionego błędu. Po prostu kłamią komuś prosto w oczy, żeby wyjść z dobrą twarzą, opinią, co przyszłościowo nie wychodzi im to na dobre. Ale cóż powiedzieć... Niektórzy ludzie się nigdy nie zmienią, a w związku z tym historia lubi się powtarzać - i tal będzie jeszcze bardzo długo, w przypadki pewnej osoby...

Na koniec kilka zdjęć. Część jest, że tak powiem, troszkę "przeterminowana". Trochę czasu minęło od ich wytworzenia, ale w końcu znalazłam trochę czasu aby je obrobić i tu wstawić. 
Pod mój obiektyw znowu wpadło pełno owadów - Kocham to!