sobota, 20 września 2014

"Pojawiam się... i znikam ponownie..."

"Ciemno wszędzie... Głucho wszędzie...
Co to będzie, co to będzie...?
"  
Ten cytat z "Dziadów" doskonale ilustruje pustkę, którą w ostatnim czasie można zauważyć odwiedzając mojego bloga, oraz przy okazji wprowadza maturalną atmosferę, którą jestem owładnięta.

Od 1 września przedszkola, podstawówki, gimnazja, szkoły średnie oraz inne instytucje edukacyjne - oprócz studiów oczywiście, ponownie zatętniły życiem. Ja od tej daty, tak jak już wcześniej wspomniałam, oficjalnie zostałam maturzystką 2015.


Mimo dopiero 3 tygodnia szkoły już mam masę nauki. Każdy nauczyciel teraz uważa się za "Boga", uważa, że to właśnie jego przedmiot jest najważniejszy i tylko tego materiału mamy się uczyć. Biją się o terminy sprawdzianów w terminarzu. Już w pierwszym tygodniu, po wejściu na lekcję angielskiego dostaliśmy wielkiego kopniaka, w postaci nauczenia się ok 200 słówek na nast lekcję. Z matmy sprawdzian średnio co 2 tygodnie. Czuję, że z polaka również będzie podobnie. A co dopiero zawodowe... Moje wszystkie zmysły podpowiadają mi, że to będzie na prawdę pozbawiony lekkości rok szkolny...
Dochodzą jeszcze dylematy odnośnie studniówki.


W murach budynku mojej szkoły stykam się z różnymi środowiskami. W raz z rówieśnikami z klasy, zauważyliśmy, że z roku na rok społeczeństwo przybuwające do tej szkoły jest bardzo różni się od naszego rocznika. Chodzi tutaj głównie o styl bycia. Przyszła już, jak to zwą, taka typowa gimbaza. Przechadzając się po dość wąskich korytarzach, już nie raz słyszałam rozmy jak 1-klasiści namawiali się do całoklasowej ucieczki z danej lekcji lub nawet całego dnia. To ilustruje ich jakże wspaniałe podejście do przedmiotu, szkoły,  jak i, życia.
Całkiem niedawno rozmawiałam z jedną z koleżanek z 3klas, z którą jeszcze w tamtym roku szkolnym gawędziłam co dziennie przed lekcjami. Byłam przerażona jej trybem życia - impreza za imprezą, tak jakby wraz z jej przyjaciółkami nie umiały żyć bez tego. A jak zapytałąm jej się czy nie szkoda jej na to kasy, to odpowiedziała, że ona nie wzraca na to uwagii. Nie imtesuje się finansami swoich rodziców, którzy na jej zabawę co tydzień wydają ciężko zarobione pieniądze. I tak jest coraz częściej w śród nastolatków...
Jest to żenujące, że właśnie oni w taki sposób przyczyniają się do upadku naszego społeczeństwa. Lesery jedne są tak "delikatne", że ciężko im dupsko ruszyć i zobaczyć jak smakuje prawdziwe życie oparte na ciężkiej pracy.
Od zawsze uważałam, że różnię się od swoich rówieśników w podobnym wieku. Mogłabym przytoczyć długi wykład na ten temat, ale tego nie potrzebuję, gdyż już kiedyś wypowiadałam się co niego na ten temat –
Odsyłam do "100 tysięcy jednakowych miest", czyli problemy dzisiejszego świata.
__________________________________________________________________________________
 

Ciężko mi znaleźć czas aby spędzić chwilkę przy komputerze, a dopiero co tutaj cokolwiek napisać. Co do tego, to chyba nigdy nie mogłam pochwalić się regularnością na tym blogu. Mimo że mam pełną głowę pomysłów na zredagowanie tekstów, które miałyby się tutaj znaleźć, więc nie łatwo będzie je tutaj umieścić.
Z tego wszytskiego nawet nie napisałam jakiegokolwiek podsumowania wakacji. Były one jakie były i nic na to teraz nie poradzę.

"Bo ja kobieta pracująca jestem..."

Tak, to prawda i na to również poświęciłam ten letni czas. Pomoc w domu i moja pierwsza praca zarobkowa, właśnie to one sprawiły, że tak a nie inaczej spędziłam te wakacje. Na wyjazdy nie mogę sobie co roku pozwolić. Jedyny wyjątek - Woodsock, tego nigdy nie mogę sobie odpuścić, przecieś jestem "miejscową". Tego lata moje ciało polubiło pamiątki w postaci siniaków, odrapań czy nawet stracenia paznokcia u stopy.

Fotograficzne pamiątki z wakacji:

1 komentarz:

  1. Ja również teraz mam ograniczony czas ;) Sporo roboty. A gdy przychodzi weekend to w końcu można trochę posiedzieć i poleniuchować. ;)

    OdpowiedzUsuń